środa, 9 lipca 2014

Lewicowa prowokacja… czy też kiepska edukacja…

"Czy równi są ci, którzy wiedzą,
i ci, którzy nie wiedzą?"
Tylko ludzie obdarzeni rozumem
przyjmują napomnienie.
(tł. Koranu wg. J. Bielawskiego 39:9)


Ostatnimi czasy głównym tematem mediów wszelakich była tzw. afera taśmowa. Ci, co choć trochę orientują się jaką kliką są obecni włodarze naszego Państwa, nie powinni być zaskoczeni. Rubaszny język i obyczaje nie tyle dziwą co budzą niesmak, zaś same treści nie tyle szokują, co ukazują smutną rzeczywistość. Nie będę zatem rozpisywał się na ten temat …

Zwrócę tylko uwagę na pewien ciekawy fakt. Otóż jedynymi środowiskami, które po wypłynięciu taśm wyszły na ulicę były środowiska narodowe. Niestety w moim mieście demonstracja została bardzo sprawnie opanowana przez policję – niemniej jednak cieszy fakt, że nastąpił swoisty „zryw narodowy” i w wielu miastach Polski zauważyć można było (bardzo często) młodych ludzi dla których los naszego kraju nie jest obojętny.

Nie jest to jednak temat mojego wpisu, albowiem zwrócić pragnę uwagę na następujące zdarzenie. Otóż w nocy z 28 na 29 czerwca 2014 r. nieznani sprawcy dokonali aktu wandalizmu na zabytkowym tatarskim meczecie w miejscowości Kruszyniany (woj. Podlaskie). Na ścianach pojawił się nieudolny rysunek świni oraz znak przypominający symbol Polski Walczącej (symbol PW składa się z kotwicy i wpisanej w nią litery „P”, zaś sprawcy wspomnianą literę w podobny sposób połączyli z literą „U” – najpewniej byli to przedstawiciele „Polski Upośledzonej”).

Środowiska narodowe (m.in. Młodzież Wszechpolska oraz Obóz Narodowo-Radykalny) stanowczo odcięły się od tej akcji a także potępiły wspomniany czyn. Pojawiły się także informacje, że akt ten był „lewicową prowokacją”. Jest to w sumie całkiem możliwe, tylko do tej pory nie rozumiem co środowiska lewicowe miałyby na tym zyskać?

Kilka tygodni temu czytałem o akcji przeprowadzonej przez grupę ludzi związanych z (dumnie brzmiącą organizacją) Polish Defence League. Polegała ona na wysyłaniu do ośrodków muzułmańskich porcji wieprzowiny – na publikowanych zdjęciach był to najczęściej boczek wędzony :) Cel tej akcji nie jest mi znany. Z komentarzy internetowych wywnioskowałem, że inicjatorzy akcji spodziewali się chyba reakcji zbliżonej do reakcji wampira na czosnek. No niestety wieprzowina tak nie działa. Pokazuje to jednak jak słabo wyedukowane są środowiska islamofobiczne w naszym kraju.

Podobnie było i w tym przypadku. Wszechobecna arabizacja islamu, która postępuje w naszym kraju, odbiła się rykoszetem na zasłużonej dla kraju i niezwykle cennej z perspektywy kulturowej społeczności tatarskiej. Smutne to, ale niestety prawdziwe…  

Cieszę się, że poważne grupy narodowe odcięły się od tej dziecinady i dostrzegają fundamentalne różnice w różnych formach islamu, jakie można spotkać w naszym kraju.
  
Ramadan Mubarak.
Patriota Virtual

piątek, 13 czerwca 2014

Homofanaberie...

„Oto przychodzicie przez namiętność
do mężczyzn zamiast do kobiet.
Tak, jesteście ludem występnym!”
(tł. Koranu wg. J.Bielawskiego 7,81)


Miałem zamiar zwrócić uwagę szanownych czytelników (choć pewnie ze względu na częstotliwość mych wpisów nie mam ich wielu) na ten temat już na początku maja. Wtedy to właśnie na Placu Zbawiciela w naszej stolicy, montowano tęczę o której w całym kraju było głośno. Byli i przeciwnicy tejże instalacji, byli także gorąco (czy może bardziej „ciepło”) ją popierający. Szum już z lekka przeminął, tęcza stoi wbrew sprzeciwom i za publiczne pieniądze... Sorry, mamy taki klimat...

 W międzyczasie objawił się austriacki transwestyta, który zwyciężył w (niskich lotów) konkursie Eurowizji. Media i portale społecznościowe obiegły obrazki „baby z brodą”, choć dla mnie jest to raczej facet w sukience (jest różnica!).

Polska społeczność muzułmańska zajęta raczej swoimi sprawami (o których wspomniałem w poprzednim wpisie) przyjęła te sensacje bez większego echa i to w sumie dobrze – zawsze mogłaby się znaleźć jakaś „salafitka”, która w programie „Uwaga” opowiadałaby jak to będzie ścinać głowy. 

Mnie jednak w jakiś dziwny sposób cała ta homopropaganda, ta kulturowa postępowość spokoju nie daje. Bowiem podstawowa wartość każdej społeczności (zwłaszcza muzułmańskiej) jaką w mojej opinii jest rodzina, zdaje się być spychana na bok  jako zaściankowa... Tłumaczy się nam, że kochać każdy może...  jeden lepiej a drugi ...inaczej, że dewiacje (jeszcze kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu zwane zboczeniami) są całkowicie normalne i należy je akceptować. 

Niepokoi mnie fakt, że wpaja się to także naszym dzieciom. Z nieukrywanym zdziwieniem czytałem o „coming oucie” jednego z bohaterów popularnej wśród dzieci kreskówki, bo jest to „zabawne i rozczulające”... Zaś na formularzu rekrutacyjnym w jednym z polskich przedszkoli zamiast rubryk „ojciec” i „matka” widnieje „rodzic 1” i „rodzic 2” – cóż za dyskryminacja – wszak rodzic 2 jest drugim w kolejności! :)

Być może jestem zacofany... Być może mam na oczach islamsko-nacjonalistyczno-homofobiczne klapki. Być może moja fobia tak bardzo mnie zaślepia... Ale... No właśnie... Ciekawostką jest dla mnie samo określenie: homofobia. Albowiem fobia to lęk irracjonalny, ja zaś uważam, że moje obawy nie są irracjonalne, a wręcz przeciwnie, są całkowicie zasadne. Podważanie roli rodziny jako fundamentu społeczeństwa jest niepokojące i nigdy w imię tolerancji nie będzie mojej zgody na propagowanie wspomnianych wynaturzeń.

Patriota Virtual

niedziela, 27 kwietnia 2014

Kto ty jesteś? Polak mały...


„Jestem Polakiem – to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno”.

(Roman Dmowski; „Myśli nowoczesnego Polaka”; 1903)



Jestem Polakiem – wyrażenie to można definiować na różne sposoby. Jednak próba określenia owej polskości opisana przez R. Dmowskiego przemawia do mnie w sposób jasny i trafny. Swobodnie mogę podpisać się pod zacytowaną wyżej wypowiedzią. Mogę podpisać się ja, Polak, ojciec i mąż, a także muzułmanin. 

To właśnie owo ostatnie określenie wydaje się być w niektórych kręgach kontrowersyjne. Wszak Polak to na ogół katolik, zaś niemal wszystkie organizacje narodowe w swoich deklaracjach ideowych czy statutach, katolicyzm ten eksponują i jednoznacznie obiecują bronić.

Czy zatem jestem zdrajcą? Ja, syn Polskiej Ziemi, bowiem wyrzekłem się niejako dziedzictwa i przyjąłem religię z zewnątrz? Oczywiście nie. Niemniej jednak jest to pogląd, który nie jest tak do końca bezpodstawny.

Czerpię swą wiedzę z różnych źródeł i różne też treści mnie inspirują. Są to tak teksty Dmowskiego jak i wersety Koranu, filozofowie suficcy jak i polscy nacjonaliści, jest to Nahdż al Balagha i wiele, wiele innych... Z chwilą przyjęcia islamu nie stałem się innym człowiekiem. Owszem, zmianie uległy pewne priorytety, zasady moralne czy przyzwyczajenia żywieniowe, ale nadal jestem tym samym człowiekiem. Świat postrzegam w ten sam sposób co wcześniej, tylko nieco inaczej go definiuję i nieco inaczej określam swe życiowe cele – w każdym bądź razie, jestem tą samą osobą. Islam zmienił moje serce, podejście do Boga, człowieka, rodziny etc. – ale nie zmienił mojej tożsamości. Jestem tym samym człowiekiem.

Niestety moje obserwacje polskiej ummy nie zawsze potwierdzają mój punkt widzenia. Powszechna arabizacja (czy trafniej – wahabizacja) islamu dotarła i do naszego kraju. „Jedynie słuszna droga” w wykonaniu pseudouczonych, wykrzywia wspomnianą przeze mnie tożsamość narodową w umysłach jednostek, które islam przyjęły jako swój życiowy wybór. 

Niekończące się internetowe dysputy co jest haram a co halal popierane są wypowiedziami „uczonych” o których wcześniej nie słyszałem. Zastanawiające jest to, że gdy ktokolwiek w owych dysputach poruszy realny problem natury teologicznej to w większości przypadków następuje w danej dyskusji cisza... Jednakże wystarczy zapytać czy dany produkt, czynność (czy Bóg wie co jeszcze) jest „dozwolony” to wylegnie na powierzchnie cała masa znawców „prawa”. Jak to jest, że potrafimy zaglądać sobie wzajemnie do talerza, a nie zwracamy na prawdziwą duchową kondycję polskiej ummy najmniejszej uwagi. Jak to jest, że cała masa konwertytów czuje się obco we własnym kraju bo im wmówiono, że mają żyć „na sposób arabski” i że jest to ten „prawdziwy islam”? 

Gdy obserwuję to co się dzieje w naszym kraju w środowiskach muzułmańskich to dochodzę do dość kontrowersyjnego w mej opinii wniosku, iż ja – Patriota Virtual – jestem jednym (z zapewne niewielu) muzułmanów-islamofobów. Bo ja się boję takiej religii. Boję się, że mój naród, moja społeczność religijna, wyzbywa się własnej tożsamości na rzecz saudyjskich wzorców. 

A wierzcie mi Bracia i Siostry – ja w Świętym Koranie takiego nakazu nie widziałem.

sobota, 19 kwietnia 2014

Droga prosta - blog.

„W ten sposób objawiliśmy to w postaci znaków jasnych, jak również to, że Bóg prowadzi drogą prostą tego, kogo chce”. 
(tł. Koranu wg. J. Bielawskiego 22:6)


Poznanie własnej tożsamości (czy bardziej odkrywanie i definiowanie jej) to proces złożony, wobec którego staje niemal każdy z nas. Zdefiniowanie i określenie siebie, swojego miejsca w społeczeństwie oraz jasne sprecyzowanie celów, które przed sobą stawiamy jest podstawą tego, by w sposób pewny a także rozważny, kroczyć przez życie.

W literaturze motyw drogi pojawia się stosunkowo często. Obraz życia, jako wędrówki, której kresem jest wieczna egzystencja w obliczu Stwórcy jest powszechnie znany. Jest to droga, którą pokonuje każdy z nas. To właśnie z czynów, które podczas wędrówki na tej drodze popełnimy (tudzież, których zaniechamy) będziemy rozliczani przed Bogiem.

Proces dzięki któremu zrozumiałem w jakim kierunku wiedzie moja osobista droga trwał większość mojego dotychczasowego życia. Nie mogę jednak całkowicie określić przebiegu tejże wędrówki – mogę jedynie wskazać kierunek. Nie są mi znane czyhające w trakcie tej drogi niebezpieczeństwa, nie wiem kogo na niej spotkam, wiem jednak z kim w owym kierunku chcę podążać. Jakimi wartościami się kierować i według jakiej idei podejmować decyzje.

Blog ten nie ma na celu edukowania potencjalnych czytelników. Chcę aby jedynie skłaniał do refleksji nad tematami, które mniej lub bardziej dotykają ludzi, podążających drogą podobną do mojej. Prezentowane tu opinie nie są stanowiskiem żadnej z grup wyznaniowych, ani tym bardziej politycznych – są to moje subiektywne odczucia, opinie etc.

Patriota Virtual


 „W ciągu ostatniego tysiąca lat Góra Przeznaczenia była celem wędrówek setek tysięcy młodych ludzi, idealistów. Chłopców, którzy po raz pierwszy pokochali. Którzy poznali gorzki smak miłości i zapłonęli ogniem idei. Dziesiątki tysięcy wędrówkę swą przypłaciły życiem, jedynie nielicznym udało się osiągnąć cel wędrówki – Szczyt Góry Przeznaczenia. Szczyt człowieczeństwa i możliwość obcowania z Bogiem”. 
(„Droga nacjonalisty” Tomasz Greniuch)